W piątek, 24 lutego, odbył się wernisaż wystawy rzeźby Krzysztofa Komora. Dzieła do 24 marca można zobaczyć w Gminnej Bibliotece Publicznej w Pątnowie.
Wernisaż rozpoczął się muzycznie, bo od występu Zespołu Folklorystycznego z Popowic, który po raz pierwszy zaprezentował się w bibliotece w Pątnowie. Następnie głos należał już do sprawcy całego zamieszania.
– Przygoda z rzeźbiarstwem zaczęła się jeszcze w podstawówce, kiedy miałem może jakieś 12 lat – wspominał Krzysztof Komor.
– W trakcie oglądania jakiegoś programu telewizyjnego twórca ludowy pokazywał swoje rzeźby. Spodobała mi się taka figurka chłopa w beczce i jak to młody chłopak postanowiłem sam też spróbować i zrobić coś takiego. Udało mi się nawet, pomalowałem figurkę farbami plakatowymi, ale niestety nie zachowała się do dzisiaj.
Krzysztof Komor podkreślał, że w szkole był bardziej uzdolniony plastycznie. Nie posiada też już jednak żadnych rysunków z tamtego okresu. Teraz za to możemy podziwiać jego rzeźby.
– To jest mój dorobek z trzech lat. Kiedy zaczęła się pandemia, zamknęli nas w domach, człowiek miał więcej czasu do myślenia i zrobił rachunek sumienia, że po dzieciach nic po nim nie zostanie – odpowiadał rzeźbiarz na pytania Andrzeja Łuszczyka, dyrektora GOKiS w Pątnowie.
– Próbuję wszystkiego, bardzo mi się podobają korzenie i od korzeni wszystko się właśnie zaczęło. Najpierw znalazłem jakiś fajny korzeń, potem drugi, trzeci, coś próbowałem zrobić z niego, a reszta to jest próba, co mi wyjdzie. Mój styl może trochę jest ludowy, podglądam też w Internecie.
Na koncie Komora jest rzeźba tancerki, która miała być…baletnicą. Takie zamówienie złożyła córka Krzysztofa, ale ze względu na kruchość drewna nie udało się stworzyć baletnicy. Tancerka powstawała około trzy miesiące. Bardziej pracochłonna okazała się rzeźby pani z torebką. Jej wykonanie zajęło prawie pół roku. W dorobku rzeźbiarza z Załęcza Wielkiego są także dwie postacie żebraków, do których powstania zainspirowała Krzysztofa historia 103-letniego bułgarskiego żebraka. Nie brakuje klasyki polskiej rzeźby takiej, jak Frasobliwego, Matki Boskiej. Pierwszą (całą) postacią jaką wyrzeźbił, z kawałka starej belki, był anioł.
– Najbardziej przyjazne drewno dla rzeźby to lipa, ale jest też kapryśna. Przy tej ostatniej rzeźbie wyskoczyły mi przebarwienia (pani z torebką – przyp. red.) i byłem nią trochę zniesmaczony. Lubię robić też w sośnie, pomimo, że rzeźbiarze mówią, że sosna jest trudnym materiałem. Z sosny powstały żebracy, aniołek, wyszły mi i byłem naprawdę mile zaskoczony, być może jest to też zasługa bardzo ostrych narzędzi – zaznaczył Komor, który rzeźbi nożem tzw. tapeciakiem.
– Teraz nad niczym nie pracuję, bo moją ostatnią pracę, panią z torebką, skończyłem w ubiegłym tygodniu i tworzyłem ją, z braku czasu, przez pół roku. W tej chwili nie mam koncepcji, co będzie następne, z czasem to przychodzi, znienacka i potem zaczynam coś robić.
– Rzeźbiarstwo bardzo mnie odstresowuje, zwłaszcza w obecnym świecie, z problemami domowymi, życiowymi. W trakcie, jak ja to mówię, grzebania przy drewnie można się czegoś nauczyć o sobie, cierpliwości. Polecam, tylko na początku trzeba uważać, bo pierwsze moje rzeźby były obleczone krwią – podsumował z uśmiechem Krzysztof Komor.
Oprócz rodziny i znajomych, obecne na wernisażu były również władze gminy.
– Gratuluję przede wszystkim decyzji, że zgodził się pan, pewnie po długich dyskusjach, zaprezentować tutaj swoje rzeźby – zaznaczył Jacek Olczyk, wójt gminy Pątnów.
– Człowiek, który pisze wiersze, staje się poetą dopiero po wydaniu tomiku poetyckiego, tak dla człowieka, który hobbistycznie zajmuje się rzeźbą, czy rękodziełem, wystawa, na którą przychodzi publiczność z człowieka prywatnego czyni artystę. Dzisiaj ten dzień zapisze się w historii życia pana i pana rodziny.
– Nie tylko gmina, ale i Załęcze Wielkie zyskuje kolejnego artystę po dziesięcioleciach. Rękodzieła naszego rzemieślnika i rzeźbiarza, Antoniego Kołodzieja, możemy podziwiać w Muzeum Ziemi Wieluńskiej – przyznał włodarz.