„Jak to było kiedyś…” – pod takim hasłem w Gminnym Centrum Kultury i Bibliotece Publicznej w Konopnicy odbyło się spotkanie, poświęcone zwyczajom i tradycjom wielkanocnym. Dzieci mogły się uczyć od trochę bardziej dojrzałych mieszkanek gminy przygotowywania tradycyjnych świątecznych potraw oraz dekoracji. Była to też okazja, aby posłuchały opowieści o dawnych czasach.
Ludowa gawędziarka „babcia” Jadwiga Freusowa opowiadała dzieciom, które 31 marca, w piątek, wzięły udział w warsztatach o tym, jak jeszcze kilkadziesiąt lat temu wyglądały przygotowania do obchodów Świąt Wielkiejnocy. A wszystko zaczynało się od Wielkiego Postu, który dawniej narzucał o wiele więcej ograniczeń w diecie. Nie tylko ze względu na wymogi religii, ale też na dostępność pokarmu. Dzieci słuchały o „wieszaniu śledzia”, psikusach chłopców czy Śmigusie Dyngusie.
W GCKiBP pojawili się uczniowie z klas I-IV Szkoły Podstawowej im. 72. Pułku Piechoty „Radom” w Konopnicy wraz z nauczycielami. W rolę instruktorek wcieliły się panie z Klubu Senior +, członkinie Zespołu Nadwarcianki oraz Koła Gospodyń Wiejskich w Rychłocicach. Dzieci zdobiły palmy kolorowymi kwiatami z bibuły, piekły baby, ale przede wszystkim doskonale się integrowali z przedstawicielkami innego pokolenia. Organizatorka wydarzenia, dyrektorka GCKiB, Anna Krześniak nie kryła, że właśnie o współpracę międzypokoleniową jej najbardziej chodziło. Na czas warsztatów zmieniła całe Centrum w wiejską zagrodę. Pojawiły się tu kurczaki i króliki, które wzbudziły duże zainteresowanie dzieci.
– Uważam, że podobne spotkania są bardzo ważne, sama kocham tradycję i chciałabym, aby dzieci o tych dawnych zwyczajach pamiętały, to się jednak nie uda bez przenikania się pokoleń – mówi Krześniak.
– Obserwuję jak się wszyscy wspaniale bawią razem, dzieci są zadowolone. Same urządziły konkurs na to, komu uda się trzeć chrzan bez łez. Kolejka ustawiała się do każdego stolika. I do dekorowania palemek, i do zdobienia pisanek. A tutaj panie pokazywały, jak je wykonać tradycyjnie. Czyli najpierw barwić w cebuli, a następnie zdobić za pomocą wosku – relacjonowała dyrektorka, która sama przygotowała dla wszystkich uczestników warsztatów zupę chrzanową.
– Bez chrzanu świąt sobie nie wyobrażam – zaznacza.
A szkołę tarcia chrzanu dała młodym Eleonora Grondowa.
– Miałam sporo pomocników, ustawiały się kolejki, przeważnie chłopców, choć dziewczynki też nie brakowało. Dzieci się zmieniały, słyszałam, jak się przechwalały potem, kto dłużej wytrzymał, widać, że mieli radochę – relacjonuje.
Grondowa zaznacza, że w tradycyjnym koszyczku oprócz chrzanu, kiełbasy czy chleba powinien też się znaleźć ocet.
– Tutaj, w tym regionie, jest taki zwyczaj, na pamiątkę tego, że Chrystus by pojony octem.
Obchodzenia z makutrą uczyła dzieci Jadwiga Wesołowska.
– Sekret dobrze wyrośniętej baby to dobre utarcie, zawsze się tak tarło, makutra ma porowatą część, daje się całe jaja, uciera, aby były puszyste – tłumaczyła.
– Dzieci były bardzo zainteresowane, chciały popróbować tego ucierania, pytały dlaczego w środku jest porowata ta makutra – podawała.
– Ja dodaję jeszcze do ciasta na babę skórkę i i sok z cytryny. Kwas powoduje reakcję z proszkiem do pieczenia i ciasto lepiej.
Sporo radości wśród uczestników warsztatów wywołały dyngusówki, które poszły w ruch.