Gdy burmistrz zlecił obsługę komunikacji miejskiej nowej firmie, która zamiast autobusów używa do transportu busów, w mieście zawrzało. Szybko okazało się, że busy nie tylko nie spełniają oczekiwań wielu starszych i schorowanych mieszkańców, ale zdaniem radnych i dotychczasowego przewoźnika(PKS Wieluń) nie są zgodne z obowiązującymi przepisami.
Radni poważnie traktując sprawę, przedstawili przepisy rozporządzenia ministra infrastruktury, z których wynika, że firma obsługująca Wieluń w zakresie komunikacji miejskiej nie spełnia warunków tam przewidzianych. Ma to sprawdzić Inspekcja Transportu Drogowego.
Nim do niej dojdzie, burmistrz i jego urzędnicy „poczuli pismo nosem”. Wymyślono zatem, że skoro busy nie spełniają wymogów przewidzianych dla przewozów komunikacji miejskiej, to trzeba nazwać ją wieluńską komunikacją po prostu, pozbywając się słowa „miejska”.
Panie Burmistrzu koło nie zmieni kształtu, gdy nazwiemy je „kwadratem”. Może to uzmysłowi panu, że samą zmianą nazwy z „Wieluńskiej Komunikacji Miejskiej” na „Wieluńską Komunikację” nie rozwiąże pan problemu.
Prawnie rozwiązanie także się nie obroni, bo przecież nie o nazwę idzie, a o funkcję, jaką spełnia dany pojazd. I tak np. jeśli na ciągniku napisze pan flamastrem „samochód osobowy”, nie będzie to oznaczać, że zgodnie z przepisami, może nim kierować posiadacz prawa jazdy kategorii B.
W tej sprawie dużo jest znaków zapytania. Skąd tak wielka determinacja burmistrza, by komunikację miejską obsługiwała nowa firma? Skoro pojazdy nie spełniają warunków rozporządzenia, to dlaczego burmistrz zwyczajnie nie unieważnił tej umowy? Dlaczego już na etapie przetargu odmówił jednemu z oferentów (PKS-owi Wieluń) korzystania z zastępczych autobusów przez pierwsze kilka miesięcy, a w przypadku nowego przewoźnika nie widzi w tym problemu?
Dlaczego żadna z instytucji, odpowiedzialnych za kontrolę przewoźników, jeszcze nie zareagowała? Przecież komunikacją miejską jeżdżą dziennie setki osób. Dopóki nic się nikomu nie stało jest dobrze, ale jeśli dojdzie do wypadku, to kto weźmie odpowiedzialność – przewoźnik czy Urząd Miejski? No i kto zapłaci PKS-owi odszkodowanie, jeśli jako jeden z oferentów wykaże, że na etapie postępowania przetargowego nie był równo traktowany?
P.S.
Powyższy komentarz dopiero co ukazał się w papierowym wydaniu „Kulis …” a już dziś (środa, 7 listopada) Inspekcja Transportu Drogowego kontroluje busy, realizujące przewóz osób wieluńską komunikacją.