Wielką odwagą i prawdziwie strażacką postawą wykazał się Kamil, ochotnik z Krzeczowa. Nie bacząc na niebezpieczeństwo, wskoczył do zimnej Warty i wyciągnął z niej 15-letnią dziewczynę.
Do akcji ratunkowej doszło w środę 27 kwietnia, około godz. 16. w Krzeczowie.
– Jechałem z synem samochodem – relacjonuje Ryszard Dziadak, tata Kamila, prezes Zarządu Oddziału ZOSP szczebla gminnego. – I nagle zauważyliśmy zamieszanie na moście, ludzie jakby biegali. Syn poprosił mnie, żebym zjechał na bok, by zorientować się, co się stało. Jeden z mężczyzn krzyczał, że dziewczyna skoczyła z mostu do rzeki.
Ojciec z synem myśleli, że stało się to teraz, więc szybko zbiegli na brzeg. Ale tam na powierzchni wody już nie było jej widać. Nagle jakaś kobieta stojąca na moście krzyknęła: tam jest! Obaj mężczyźni pobiegli we wskazanym kierunku. W oddali zauważyli wystającą kurtkę. Kamil, ile sił w nogach, pobiegł w tamtą stronę. Dogonił tonącą, ale niestety, akurat w tym miejscu był taki brzeg, że właściwie nie dało się wejść do wody. Biegł więc przed siebie, by wyprzedzić ratowaną. Kawałek dalej ściągnął bluzę i po brzegu zsunął się do wody. Wszedł w głąb rzeki około ośmiu metrów, złapał unoszącą się na wodzie nastolatkę i doholował na skraj. Tu tata pomógł synowi wyciągnąć ją na brzeg. W międzyczasie dobiegło jeszcze paru innych mieszkańców Krzeczowa. Udzielono poszkodowanej pomocy.
– Ułożyliśmy ją w bezpiecznej pozycji i okryli kocem – mówi Ryszard Dziadak. – Była wiotka, ale miała oddech i serce pracowało. Bardzo długo czekaliśmy na pogotowie, bo co najmniej dwadzieścia minut, a była to przecież sytuacja bezpośredniego zagrożenia życia. Jestem oburzony tym, że karetka tak późno dojechała. Tak nie powinno być.
Na miejscu interweniowała również policja.
– Mundurowi zastali załogę karetki pogotowia oraz świadków zdarzenia, którzy wyciągnęli kobietę z wody – mówi st. asp. Katarzyna Grela, rzecznik prasowa KPP w Wieluniu. – Piętnastolatka była przytomna. Przewieziona została do szpitala, gdzie trafiła pod opiekę medyków. Obecnie wieluńscy policjanci wyjaśniają okoliczności tego zdarzenia.
– Jestem dumny z syna, że wskoczył do tej zimnej wody i uratował życie – kończy jeszcze przejęty tą sytuacją Ryszard Dziadak. – Szczególnie, że było to tak młode życie.