Ścieżki rowerowe to doskonały pomysł. Dają rowerzystom możliwość bezpiecznej jazdy, ale też zatrzymania się, odpoczynku, przekąszenia czegoś. I aby potem cyklista nie woził ze sobą niepotrzebnych już opakowań, ścieżki wyposażone są w kosze na śmieci. Ale o tych, niestety, czasem zapominają ci, którzy za drogi rowerowe odpowiadają.
Sytuacja taka miała miejsce na ścieżce rowerowej biegnącej po nasypie dawnej kolejki wąskotorowej Wieluń – Praszka. Prawie na samej granicy gmin Wieluń i Mokrsko przy znajdującym się tu moście, stoi kosz na śmieci. Niestety, kiedy przejeżdżaliśmy tamtędy, w piątek 15 lipca, był on tak przepełniony, że aż „kipiał” od szklanych i plastikowych butelek. A przepełniony kosz sprawia, że ogólne wrażenie wizualne miejsca jest niespecjalne. Kąśliwe słowa, że samorząd nie potrafi zadbać o opróżnianie śmietników, same cisnęły się na usta.
– Staramy się nie dopuszczać do przepełnienia koszy – wyjaśnia Jarosław Kuźnik z Urzędu Miejskiego w Wieluniu. – Są jednak różne sytuacje, na przykład jakieś młodzieżowe imprezy, które mogą powodować, że w ciągu jednego dnia taki kosz się zapełni. Na pewno też w okresie wakacji zwiększyła się ilość osób korzystających z tej ścieżki rowerowej, co przyczyniło się do wzrostu powstałych odpadów. Rozmawiałem już z wykonawcą i poprosiłem o częstsze opróżniania kosza w okresie letnim.
Można by było zorganizować większe kubły, ale wieluński magistrat nie bierze tego pod uwagę.
– Nie możemy stawiać dużych pojemników i unikamy takich, bo to prowokuje podrzucanie odpadów z domostw – dodaje urzędnik. – Kosze mają służyć osobom, które bezpośrednio korzystają z tej ścieżki, czyli na przykład wyrzucą jakąś butelkę po wodzie.
Po naszej interwencji, w poniedziałek 18 lipca, urząd zareagował bardzo szybko. Kosz został opróżniony jeszcze tego samego dnia. Polecono też częstsze sprawdzanie i odbieranie śmieci w tym miejscu.
Zdjęcia: Tak było przed naszą interwencją, a tak jest teraz