W sobotę (25 lutego) na bełchatowską komendę zadzwonił mężczyzna, który twierdził, że ma problem z 6-letnim synem. Wypowiedź była bardzo niespójna, dlatego z podejrzeniem zagrożenia życia lub zdrowia dziecka, pod wskazany adres zostały wysłane służby. Niestety okazało się, że adres został zmyślony. Śledczy postanowili ustalić właściciela numeru i jego przypuszczalny adres.
Mundurowym drzwi otworzyła, 44-letnia kobieta, która poinformowała, że numer telefonu, z którego pochodziła informacja, należy do jej byłego męża, pod opieką którego obecnie znajduje się jej 6-letni synek. Funkcjonariusze wraz z matką chłopca pojechali do mieszkania, które zamieszkiwał mężczyzna. Na pukanie do drzwi jednak nikt nie odpowiadał.
– W mieszkaniu na osiedlu Okrzei, w którym miał przebywać ojciec z synem, paliło się światło. Biorąc pod uwagę treść zgłoszenia, w interwencję zostali zaangażowani również strażacy. Przy wykorzystaniu swojego specjalistycznego sprzętu, przez okno mieszkania usytułowanego na 11. piętrze dostrzegli, że na łóżku w bezruchu leżą dwie osoby – relacjonuje nadkom. Iwona Kaszewska.
W związku z tym, że nikt nie reagował na wołanie i pukanie, funkcjonariusze podjęli decyzję o wyważeniu drzwi. Okazało się, że ojciec z synem… spali. Mężczyzna był pijany – miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie i po przebudzeniu był wyraźnie zaskoczony obecnością policjantów. Choć potwierdził, że faktycznie dzwonił na policję, tłumaczył to tym, że syn ma „przewidzenia”.
– Na szczęście chłopcu nic się nie stało, cały i zdrowy został przekazany pod opiekę matki. Natomiast nieodpowiedzialnemu ojcu grożą teraz konsekwencje prawne. Stróże prawa o tej sprawie poinformują również sąd rodzinny i złożą wniosek o wgląd w sytuację rodziny – kończy nadkom. Iwona Kaszewska.