Po tym jak mieszkańcy Białej zablokowali drogę krajową, biegnącą przez ich wieś, przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad potraktowali w końcu miejscowych samorządowców jako partnera do rozmów. Do tej pory petycje i wnioski tutejszych o poprawę bezpieczeństwa w postaci zainstalowania urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości, były zbywane. Mimo wypadków śmiertelnych na swoje pisma otrzymywali odpowiedzi, z których wynikało, że nie ma wystraczających przesłanek, aby właśnie w tej wsi instalację umieścić. Okazuje się, że teraz są spore szanse, aby urządzenia tutaj zamontować.
W ciągu odcinka drogi krajowej biegnącej przez Białą doszło pomiędzy 1999 a 2021 r. do 18 wypadków śmiertelnych, do pięciu z nich w ciągu ostatnich dwóch lat. W większości ofiary były mieszkańcami gminy. Z tym większym zdziwieniem tutejsi przyjmowali negatywne odpowiedzi od poszczególnych decydentów.
– Chcę wyraźnie powiedzieć, że występowaliśmy do policji , aby wskazać czy gdzieś w Polsce jest podobne natężenie zdarzeń śmiertelnych – relacjonował Aleksander Owczarek, wójt Białej.
– W odpowiedzi otrzymaliśmy informację, że wskazano jeszcze dwa takie odcinki dróg krajowych o długości ok. 5 km, gdzie w ciągu 12 miesięcy doszło do czterech wypadków śmiertelnych.
Po tym jak została ogłoszona lista miejsc, gdzie odcinkowy pomiar zostanie zamontowany, a Biała została umieszona na liście rezerwowej, tutejsi poczuli, że czara goryczy została przelana. Tak jak się od dawana odgrażali, wyszli na drogę.
– Wydatek na urządzenia do odcinkowego pomiaru prędkości to kilkaset tysięcy złotych. 90 proc. ofiar to są mieszkańcy naszej gminy, dlatego prosimy, występujemy, apelujemy i protestujemy, by poprawić właśnie w ten sposób bezpieczeństwo – tłumaczył Owczarek.
– Trzeba naprawić złe decyzje z przeszłości. Gdyby trasa S8 przechodziła naturalnym biegiem w okolicach Wielunia, Bełchatowa, byłaby naturalną obwodnicą Białej i nie mielibyśmy tutaj dzisiaj problemu – zaznaczał.
Po proteście do wójta odezwali się przedstawiciele GDDKiA. Jest spora szansa, aby w miejscowości urządzenia do pomiaru zostały jednak zamontowane. Nie będzie to nowa instalacja, ale pochodząca z demontażu. Trwają jeszcze w tej sprawie szczegółowe ustalenia. GDDKiA oczekuje, aby gmina partycypowała w kosztach montażu urządzeń.
-Zadanie ma zostać wykonane w trybie nadzwyczajnym, poza unijnym projektem i listą rezerwową – podaje wójt.
– Wierzymy, że urządzenie znacznie poprawi nasze bezpieczeństwo. Kierowcy będą zmuszeni, aby zdjąć nogę z gazu.