Nie warto zostawiać otwartego samochodu – zwłaszcza z kluczykami w stacyjce i pieniędzmi w schowku. Przekonała się o tym właścicielka firmy, która przyjechała sprawdzić efekty pracy swoich podwładnych. Choć kobiety nie było zaledwie przez chwilę, samochód marki Renault Kangoo wraz z przyczepką po prostu zniknął.
Do zdarzenia doszło w piątek, 28 października w godzinach popołudniowych w Bełchatowie. W schowku oprócz ważnych dokumentów znajdowało się 35 tysięcy złotych. Pokrzywdzona, gdy tylko zorientowała się, że samochodu nie ma, od razu wezwała policję.
W ciągu godziny od zgłoszenia kradzieży, policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości samochodowej zlokalizowali miejsce postoju skradzionego pojazdu. W pobliżu samochodu stał 35-latek, który znany był już bełchatowskim funkcjonariuszom. W kieszeni spodni miał kluczyki od skradzionego auta.
– Mężczyzna przyznał się do kradzieży i tłumaczył policjantom, że jednak się rozmyślił i zamierzał zwrócić auto właścicielowi. W tym celu kupił nawet wino w ramach przeprosin – mówi nadkom. Iwona Kaszewska.
35-latek został zatrzymany i usłyszał zarzut kradzieży. Za popełnione przestępstwo grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.