23 lutego, na wniosek rady nadzorczej, została odwołana dotychczasowa prezes Okręgowej Spółdzielni Mleka w Pajęcznie, Mariola Wojtal. Tydzień wcześniej odbyły się dwa zebrania członków Spółdzielni, które miały dość burzliwy przebieg. Udziałowcy chcieli wiedzieć, dlaczego w ciągu dwóch lat rządów gotówka z konta stopniała o wiele milionów. Nie obeszło się bez oskarżeń o wypłacanie sobie tłustych premii oraz zarzutów dotyczących nepotyzmu. Nowa prezes, Dominika Moszyńska, zapewnia, że OSM nie utraciła płynności finansowej, ale dostawcy są pełni obaw.
Do naszej redakcji w jednym czasie dotarło kilka sygnałów o sytuacji w OSM Pajęczno. Członkowie zwracali uwagę, że była prezes w ciągu dwóch lat pracy zatrudniła kilku członków własnej rodziny. Do tego popełniła szereg nietrafionych decyzji biznesowych, co poskutkowało znacznym ubytkiem gotówki na firmowym koncie. Miała też nie szczędzić grosza na premie dla samej siebie. Sprawy wyszły na jaw podczas corocznych zebrań członków spółdzielni. Sporo uczestników tych spotkań nie rozumiało, dlaczego jeszcze pod koniec 2020 r., kiedy Mariola Wojtal i Grzegorz Majewski, członek zarządu, przejmowali rządy w OSM na koncie były grube miliony, a teraz nie została z tego nawet czwarta część gotówki.
– Ona chciała wprowadzić dyktaturę, liczyło się tylko jej zdanie – mówi rolnik, proszący o zachowanie anonimowości. Mężczyzna z OSM jest związany od 30 lat, mieści się w przedziale średnich dostawców.
– Była wielka wojna o zmianę cennika, bo jak pani W. została prezesem był ustalony na zebraniach spółdzielczych wspólny cennik korzystny dla wszystkich grup, ale nie trwał długo, trzy, cztery miesiące. Największą paranoją jest dla mnie 30 gr różnicy z jednego kotła dla dużych, średnich i zrównanie tego, co miał 20 krów, z tym co miał jedną, zrobili z tych średnich dziadów.
Prezeska miała też przeinwestować. Chociażby w nawozowy biznes.
– Mam wrażenie, że zachowywała się jak małe dziecko, które dostanie pieniądze i musi je natychmiast wydać – komentuje.
– Gdyby była jeszcze dłużej ze dwa, trzy miesiące to doszłoby do katastrofy. Kupowało się garaże, samochody, o czym się tylko marzyło, nie patrząc czy zysk z tego jest. Dla nas dostawców najważniejsze jest, aby OSM była wypłacalna, bo mamy kredyty, swoje zobowiązania.
Mariola Wojtal miała też nie żałować pieniędzy ani sobie, ani… członkom własnej rodziny.
– Podczas zebrania przyznała „ano pracownikom dawałam to sobie też wzięłam” – relacjonuje rolnik.
– Nie wiem jak to się skończy, bo brała sobie te premie bez zgody rady nadzorczej, sama sobie je przyznawała.
Nasz rozmówca nie kryje irytacji z powodu zatrudniania przez prezeskę krewnych. Poza tym wskazuje, że zwolniona przez nią dyscyplinarnie główna księgowa odwołała się do sądu pracy i sprawę wygrała.
– Może zwolniła księgową dlatego, że nie chciała na jej szmugle patrzeć i sąd przyznał księgowej rację, kara dla OSM 35 tys. zł – komentuje.
Żałują, że ją obsadzili
Byłą prezes znali wszyscy dostawcy, ponieważ przed objęciem intratnego stanowiska prawie 40 lat była związana ze Spółdzielnią, pracowała w punkcie skupu. Teraz część spółdzielców żałuje, że dwa lata temu to właśnie Wojtal powierzyli funkcję prezesa.
– Uważam, że wybór pani Wojtal był mocno nietrafiony – nie kryje się ze swoją opinią jeden z członków spółdzielni, Zenon Swędrak, który był też członkiem rady nadzorczej OSM.
– Tym bardziej mnie dręczy sumienie, że sam głosowałem za tą kandydaturą. Przyznaję, to był ogromny błąd. Jednak dużo nam obiecywała. Teraz zdaję sobie sprawę, że to były puste słowa bez pokrycia. Dwa lata temu jednak liczyliśmy, że dzięki nowemu zarządowi będziemy się rozwijać, że będą nowe inwestycje w sprzęt, maszyny do poszerzania asortymentu produkcji. Nic takiego się nie stało. Zamiast rozwoju mieliśmy zarząd nieudaczników, który podjął sporo nietrafionych decyzji. Począwszy od zakupu nawozu po wysokiej cenie, a sprzedaży po niskiej.
Do tego miały dojść zakupy samochodów, namiotu do składowania nawozów oraz próby handlu kamieniem, węglem, a także pomysł otwarcia sklepiku w Częstochowie, który funkcjonował jednak tylko kilka tygodni.
Mocno Swędraka uwiera fakt sowitego opłacania krewnych.
– Jeszcze nie było w mleczarni, jak oddaję mleko 40 lat, tak nieudolnego zarządu – uważa rolnik.
– Nieudolność oraz spadek cen mleka doprowadziła do odejścia kolejnych dwóch największych dostawców. Dwa lata temu na koncie w gotówce było prawie 9 mln zł. Kiedy prezes odchodziła, pozostało 1,4 mln zł – liczy
Swędrak prorokuje, że niska cena mleka może doprowadzić do odejścia kolejnych rolników.
– Trzeba mieć nadzieję, że nowy zarząd upora się ze wszystkimi problemami, choć taki bałagan niełatwo będzie mu posprzątać, gdyż zakład jest wydrenowany – kwituje.
Sama Wojtal nie ma sobie nic do zarzucenia.
– Kilka dni temu podjęłam decyzję, aby przejść na emeryturę – informuje.
– Całą tę sytuację odchorowałam psychicznie i fizycznie. Harowałam w tej firmie jak wół. Moje wynagrodzenie to szerszy temat, rada nadzorcza obniżyła mi pensję bez uchwały ani głosowania, tak sobie. Zdarzyło się, że byliśmy na wyjazdach, nie tylko ja, ale kolega z zarządu. Dwa lata nie byłam na urlopie. Do 8, 9 godziny byłam w pracy. Może nawet bez przemyślenia to zrobiłam, teraz sobie zdaję sprawę, że nie powinnam czegoś takiego czynić – mówi o swoich premiach.
Przyznaje też, że w OSM zatrudniała krewnych.
– Czy znajomy czy nieznajomy jak pracował więcej, to pobierał większe wynagrodzenie, nie jakieś wygórowane stawki, tylko zgodnie z umową, jeżeli nadgodziny czy w postaci premii to było potwierdzone, nie na ładne oczy – podaje.
– Dla mnie to jest bolesne, bo z tym zakładem prawie 40 lat byłam związana, całe swoje zawodowe życie, jak przejmowałam zakład od kogoś, to złego słowa nie powiedziałam na poprzedni zarząd, a mnie się błotem obrzuca. To przykre i nie mogę się z tym pogodzić – ubolewa, sugerując, że krytyce została poddana, ponieważ odmówiła spotkania w dużym zakładzie, który był zainteresowany OSM.
Była prezeska nie rozumie też pytań spółdzielców odnośnie braku gotówki na koncie.
– Czepili się, gdzie zginęło 7 mln zł. Ja ich przecież do kieszeni nie wzięłam, bo na wszystko są faktury. I to nie było żadne 8 mln zł – podaje.
Prezeska przypomina, że poczyniła wiele inwestycji, jak zakup trzech pojazdów czy remont wagi.
Wszystko przez wolny rynek
– Rok 2022 r. wcale nie był korzystny, pod koniec cena mleka zaczęła spadać, a dla dostawców jeszcze utrzymywaliśmy stare stawki, więc skądś trzeba było to pokryć, należy pamiętać o cenie węgla, która wzrosła – tłumaczy topnienie gotówki prezeska.
Jej zdaniem biznes nawozowy nie poszedł tak, jak oczekiwała, bo nie była w stanie przewidzieć spadku cen. Prezeska sądzi, że stawki mleka dla rolników powinny spaść, ponieważ jeśli OSM dalej będzie kupowało mleko od rolników drożej niż sprzedaje na przerzutach (ponad 60 proc. płynnego mleka Spółdzielnia odsprzedaje dalej), to firma długo nie pociągnie.
Odżegnuje się też od winy w sprawie księgowej, mimo że tej sąd cofnął zwolnienie dyscyplinarne i nakazał zmianę na trzymiesięczne wypowiedzenie.
– Ja się czuję strasznie z tym, że byłam taka niedoceniona, spółdzielnia nie jest zadłużona, uważam, że chodzi o to, by zniszczyć moją osobę, tylko się błotem rzuca, to jest oczernianie – żali się.
Od miesiąca w OSM pracuje już nowy zarząd. Prezes, Dominika Moszyńska przez kilkanaście lat kierowała laboratorium.
– Roszada wśród dostawców jest jak w każdej mleczarni – podaje Moszyńska, studząc pogłoski o odejściu dostawców do innych podmiotów.
– Jedni przychodzą, inni odchodzą lub likwidują gospodarstwa. Są to jednak pojedyncze przypadki. Jest to decyzja indywidualna każdego dostawcy.
Moszyńska przyznaje, że w ostatnim czasie zmniejszono stan zatrudnienia w Spółdzielni.
– Zachowana jest ciągłość produkcji – uspokaja prezeska.
– Na dzień dzisiejszy OSM w Pajęcznie posiada płynność finansową.
Zaprzecza też, aby do zarządu wpłynęła oferta wykupu udziałów od większej firmy.
Rolnicy liczą, że nowy zarząd poradzi sobie ze starymi problemami. Nie wszyscy jednak pałają hurraoptymizmem.
-.Wydaje mi się, że w tym zakładzie jest potrzebny zdecydowany manager, który zna specyficzny rynek mleczarski – komentuje jeden z rolników (prosi o zachowanie anonimowości).
– Teraz zarząd stanowią laborantka i kierowca. Wydaje mi się, że powinni poszukać kogoś z kontaktami w tej branży. Tu nie chodzi o to, że poprzednia prezes w jakiś sposób wyprowadzała pieniądze, tylko bardziej o to, że podjęła szereg nietrafnych decyzji, które miały takie, a nie inne skutki finansowe. Przez niegospodarność można każdy biznes położyć – dodaje producent mleka.