Na parkingu przy markecie Biedronka biegał owczarek niemiecki. Straż miejska próbowała go złapać. Nagle pojawiła się właścicielka czworonoga. Okazało się, że poszła na zakupy, a psa zostawiła pod sklepem.
Gdy strażnik miejski poprosił właścicielkę zwierzaka, by się wylegitymowała, ta wpadła w histerię i… ugryzła strażniczkę miejską w rękę.
Ugryzienie było tak silne, że na ręce pojawiły się ślady zębów, który zrobiły się sine.
W końcu kobietę udało się uspokoić, a za niedopilnowanie psa, otrzymała tylko pouczenie. Jednak za czynną napaść na funkcjonariusza zapłaci najpewniej słono, bo sprawa znalazła swój finał w sądzie.
To historia spoza naszego regionu, ale jakże ciekawa. Może jednak kagańce są konieczne. Oczywiście nie tylko dla psów…